Geoblog.pl    whisky    Podróże    Antarktyda, Biegun Południowy    D-20
Zwiń mapę
2023
12
gru

D-20

 
Chile
Chile, Camp 20
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18936 km
 
A dziś widoczność dobra. Myślę sobie – podgonię trochę dystansu bo wczoraj teren był płaski i w miarę wolny od zastrug i dzięki temu – pomimo braku widoczności - idąc na azymut udało się zrobić sporo kilometrów. Więc jak dziś też tak będzie a wszystko widać, to ho ho ho, jak daleko ja dziś wyląduję! Ale wtedy stara wyprawowa zasada dała o sobie znać: „Always something”.

Godzinka była w miarę po płaskim a potem już przez cały dzień pod górę i z coraz silniejszym wiatrem z południa. Nie był ten wiatr finalnie jakoś strasznie mocny sam w sobie (zdarzały się silniejsze już) ale swoje dokładał przy marszu pod górę. Zarówno w sensie dodatkowego oporu jak i temperatury – wyraźnie niósł ze sobą zimno – typowy wiatr katabatyczny, do którego muszę się tu chyba przyzwyczaić. Tu może warto wspomnieć co to konkretnie jest: wiatry katabatyczne to wiatry tzw zstępujące, spotykane w górach albo właśnie na lodowcach – w wyniku układu ciśnień „schodzą” w dół po zboczu góry lub lodowca, rozpędzając się i z reguły są właśnie zimniejsze od otoczenia. Często występują np. na Grenlandii (słynny i groźny wiatr piteraq) albo właśnie na Antarktydzie.

No i w takich warunkach z trudem wyciśnięte 22 km, co i tak na razie jest drugim najlepszym dystansem. Może do depozytu uda się dojść już w czwartek wieczorem?

Być może udało mi się dziś uciec przed kolejną chmurą/mgłą bo w trakcie dnia mijał mnie duży front atmosferyczny. Fajnie było widzieć taki spektakl na połowie nieba – zbierające się, kumulujące chmury, z białych robiące się szare i takie brudne. Ale na szczęście poszło to za mnie, tam skąd przyszedłem.

Ze spraw namiotowych – rano maszynka odmówiła posługi. Na cito, do zrobienia śniadania wyciągnąłem z sań i podłączyłem sztukę zapasową a wieczorem tę pierwszą oczyściłem. O dziwo chyba dobrze bo zadziałała. Jutro rano test czy efekt naprawy jest trwały. Przy okazji – poza maszynką elementem kluczowym i strategicznym jest tzw. pompka, czyli taka specjalna część łącząca butelkę z paliwem (benzyna biała, bezwonna) z maszynką właśnie. Za jej pomocą pompowane i transportowane jest paliwo z butelki do palnika maszynki – więc krótko mówiąc: bez sprawnej pompki nie ma picia i jedzenia. Dlatego po pierwsze mam ich w sumie trzy a po drugie tę aktualnie używaną noszę w ciągu dnia w kieszeni kurtki na piersi aby nie zmarzła i nie zamarzła.

Acha – no i ważny, przełomowy dzień bo dzisiaj w końcu byłem głodny pod koniec marszu co mi się do tej pory nie zdarzyło i zawsze trochę z dziennej porcji mi zostawało jedzenia. A dziś zjedzone wszystko: śniadanie, cała paczka lunchowa, obiad i wszystkie ekstrasy (shake proteinowy, kisiel, napój czekoladowy, salami, chipsy). A to oznacza, że organizm w końcu wyczerpał swoje ew. „przedwyprawowe” rezerwy i zażądał świeżych dostaw energii. No i dobrze, było to oczekiwane.

Dystans pokonany do tej pory = 333,0 km. Dystans pozostały = 577 km
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
whisky
Robert
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 85 komentarzy85 262 zdjęcia262 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.11.2023 - 26.12.2023
 
 
03.05.2023 - 04.05.2023
 
 
10.07.2022 - 11.07.2022