Hasło dnia -> white-out.
Zaczęło się miło, słonecznie, bezwietrznie – pogoda marzenie. I tak wytrzymało z godzinkę a potem się zaciągnęło kompletnie. Wiatru nie było ale fakt, że idziesz nie widząc elementów otoczenia wystarcza aby skala trudności wzrosła a tempo spadło.
Na wysokości klaty mocuję uchwyt na kompas – żebym mógł mieć na oku cały czas kompas nie używając rąk. Wolne ręce przydają się do macania w tej bieli kijkami terenu tuż przede mną i tuż obok mnie. Dodatkowo jak idę krok za krokiem to często przed obciążeniem narty ciężarem ciała macam najpierw tą nartą czy mogę postawić normalny krok czy też jest tam jakaś przeszkoda, zastruga, podwyższenie albo obniżenie terenu. W ten dziwaczny sposób tworzę sobie na bieżąco w głowie prowizoryczną mapę urzeźbienia terenu wokół mnie. To jest naprawdę zadziwiające jak człowiek idzie i nie zdaje sobie sprawy, że np. tuż obok, dosłownie w odległości 30-50cm jest spory garb czy zaspa utwardzonego śniegu i dowiaduje się o tym tylko dlatego, że machnął kijkiem w tamtą stronę. Tak samo nie byłoby widać np. szczeliny ... gdyby tam była.
Dodatkowa trudność wiąże się z tym, że jak jest widoczność to jak widzisz przeszkodę to możesz z wyprzedzeniem zaplanować jak ją obejść w ogóle albo – jeśli nie ma takiej opcji – jak ją przejść w optymalny sposób. A jak nie widzisz otoczenia to idziesz prosto (bo trzymasz się kierunku wskazywanego przez kompas) i każdą pojawiającą się przeszkodę, jaka by ona nie była, bierzesz na wprost. No i czasem sanie protestują (a czasem głośno protestuję ja) bo nagle wchodzę na jakąś ostrą krawędź dużej, powykrzywianej zastrugi. Czasem, żeby ruszyć krok dalej potrzebne są najdziwaczniejsze warianty kroków, ustawień nart, bardzo łatwo stracić przy tym równowagę, czasem nie ma innej opcji tylko trzeba wypiąć narty i przesunąć czy odblokować sanie ręcznie. Zastrugi potrafią mieć fantastyczne kształty i urzeźbienie – niektóre w dziennym świetle to prawdziwe dzieła sztuki ukształtowane ręką natury. Ale jak ich nie mogę zobaczyć tylko muszę przez nie się przedrzeć to daleko mi od zachwycania się ich urodą.
Dziś przewróciłem się tylko 3 razy a sanie tylko 2 razy – uważam, że to dobry wynik na cały dzień w tych warunkach.
Oby jutro było coś widać bo to ważny dzień – robię zwrot przez lewe ramię i biorę azymut wprost na południe gdzie najpierw jest Thiel Corner i mój depozyt a dalej w linii prostej biegun.
Dystans pokonany do tej pory = 291,0 km. Dystans pozostały = 619 km