Ważny dzień. Po pierwsze skończone pakowanie jedzenia. Po drugie podjęte decyzje co do sprzętu. Po trzecie PRAWIE wszystko popakowane w docelowe torby - część jeszcze czeka w lodówce. W sumie wyszło mniej więcej 130 kg sprzętu i jedzenia (liczone łącznie z wagą sań) ALE nie wlicza się w to waga tego co będę miał na sobie w czasie marszu (łącznie z nartami, butami, kijkami, etc. więc wbrew pozorom parę kilo tego jest) ORAZ nie wliczamy do tego wagi benzyny do kuchenki, której łącznie przewiduję ok. 11 kg. Inne ciekawe cyfry:
1 kg kawy
2 kg sera żółtego
3 kg suszonej kiełbasy
4 kg orzechów różnych
5 kg masła (sic!)
6 kg owsianki
8 kg czekolady
Łącznie samo jedzenie na 57 dni to 75 kg! Średnio ok. 6.000 kcal na dzień z tym, że dostarczana ilość kcal ma stopniowo rosnąć od ok. 3.500 kcal na początku wycieczki aż do ponad 7.000 kcal w ostatnich dniach.
Po czwarte - podjęta decyzja po podziale ekwipunku na 3 części: pierwsza zasadnicza (ok. 90kg) startuje ze mną, druga jako depozyt (30kg) ma na mnie czekać w miejscu zwanym Thiel Corner (mniej więcej po pokonaniu 40% przewidywanej trasy), trzecia to tzw. emergency bag (10kg) z jedzeniem na 7 dni i paroma zapasowymi sprzętami, który będzie czekał w bazie głównej na moją decyzję czy go potrzebuję czy nie. Jeśli plan bazowy (zamknąć się w 50 dniach) wypali to go nie będę potrzebował.
No i po piąte - po południu był uroczysty koktail w biurze ALE dla wszystkich ekspedycji startujących "na dniach". Raczyliśmy się pisco sour i dodawaliśmy sobie otuchy i wiary, że wszystko na pewno dobrze się ułoży. Jest też informacja, że jest szansa, że obędzie się bez dużych opóźnień. Jeśli tak to wylot za 2 dni...