Geoblog.pl    whisky    Podróże    Nowa Zelandia    Wellington, dzień transferowy
Zwiń mapę
2015
18
mar

Wellington, dzień transferowy

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Wellington
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22132 km
 
Dziś główne zadanie to nie spóźnić się na kolejne środki transportu i dotrzeć na noc do Wellington. W zasadzie tu się kończy część wycieczki, którą miałem wcześniej zaplanowaną. Teraz jest kilka dni na spontan. Mam cały dzień na zastanowienie się co robić przez kilka następnych dni na Wyspie Północnej.
Najpierw, po śniadaniu pakuję się do busika Cook Connect i jadę do Twizel, dzięki czemu wydostaję się z Alp Nowozelandzkich i docieram do drogi krajowej łączącej Queenstown z Christchurch. To najbardziej nerwowy etap bo przerwa między planowanym dojazdem busika Cook Connet a planowanym odjazdem autokaru sieci Newmans to tylko 10 minut, więc na styk. Wystarczy mała przeszkoda po drodze i cały plan logistyczny się wali. Ale okazało się że mój busik był na czas a wielki autokar miał prawie 20 minut opóźnienia. Ale jak już wsiadłem to mogłem się wyluzować, czekało mnie kilka godzin jazdy na lotnisko w Christchurch. A w autokarze niespodzianka - w cenie internet za free! Idealnie, spędzam więc czas na szukaniu pomysłów na następne dni. Druga niespodzianka z rodzaju kulturowych - po sąsiedzku podróżuje mnich tybetański w przepisowym pomarańczowym stroju. Właściwie wszystko miał pomarańczowe - szatę, sandały, pas, torbę a nawet portfel, który wyjął z tej torby. Taka kultura!
O drodze pomiędzy Twizel a Christchurch wiele ciekawego nie da się napisać. Generalnie płasko, o wiele mniej zróżnicowany teren niż ten pomiędzy Queenstown a Tekapo, więcej farm z pasącymi się owieczkami, więcej miasteczek. W zasadzie wszystkie miejscowości jakie mijamy mają ten sam schemat - jedna główna droga, niska zabudowa mieszkaniowo-handlowo-usługowa wzdłuż niej i kilka mniejszych uliczek odchodzący w obie strony. Czasem jakiś większy zakład na obrzeżach. W miarę jak zbliżamy się do Christchurch oczywiście poziom "ucywilizowania" terenu wzrasta.
Zanim dojechaliśmy na lotnisko miałem już gotowy zarys następnych dni - przede wszystkim z Wellington będę się kierował do tajemniczej krainy Mordoru, czyli Parku Narodowego Tongariro. Przeznaczam na to półtora dnia i zobaczymy co się w tym czasie uda zrobić. A potem zobaczymy.
Na lotnisko docieramy punktualnie, teren już znam więc sprawnie nadaję bagaż i idę coś zjeść. Do wylotu mam półtorej godzinki. Lotnisko w Christchurch wielkie nie jest, food court, kilka sklepików na dwóch poziomach. Sam lot bez emocji, chyba że do emocjonującej sytuacji zaliczymy sąsiedztwo starszej Pani, która przez całe 50 minut lotu była maksymalnie zestresowana i w tym czasie w drobny mak podarła kilka chusteczek higienicznych. Ale dotrwała i wylądowaliśmy szczęśliwie w stolicy Nowej Zelandii ok. 19:30. Na nocleg wybrałem hostel dla podróżujących z plecakami o nazwie Waterloo, głównie ze względu na lokalizację - jest położony tuż obok przystanku, z którego odjeżdża mój jutrzejszy transport. Ale jest on parę ładnych kilometrów od lotniska i tym razem postanawiam skorzystać z taksówki. Nie jest to wybór najtańszy ale w tych okolicznościach najwygodniejszy.
Do hotelu docieram ok. 21, na zwiedzanie miasta zatem nie ma czasu. Stolica będzie tym razem potraktowana przeze mnie zupełnie obcesowo - tylko jako przystanek na nocleg.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
whisky
Robert
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 42 komentarze42 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.07.2022 - 11.07.2022
 
 
06.08.2018 - 07.08.2018
 
 
26.09.2017 - 01.10.2017