Geoblog.pl    whisky    Podróże    Nowa Zelandia    Dumpling
Zwiń mapę
2015
07
mar

Dumpling

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Dumpling
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21317 km
 
Noc podobna do poprzedniej, czyli dudniący o dach całą noc deszcz. Wszyscy wstają zdecydowanie wcześnie bo to ma być najdłuższy i najtrudniejszy odcinek na tej trasie. Mamy przejść przez przełęcz McKinnona, czyli na drugą stronę pasma górskiego oddzielajacego dolinę Clintona od Milford Sound. Kiedyś podobno była to główna trasa łącząca środek wyspy z zachodnim wybrzeżem, wykorzystywana przez Maorysów i wczesnych europejskich kolonizatorów. Rano sala główna schroniska przypomina wielkie pobojowisko w łaźni - wszyscy jednocześnie się pakują, robią śniadanie a to wszystko w atmosferze wilgotnych oparów z mokrych ciuchów, które próbowały tu przez noc wyschnąć. Oczywiście nic z tego, ubrania są teraz tylko równomiernie wilgotne :-) Pakuje je więc hermetycznie, zakładam wariant awaryjny, energetyczne śniadanie i w drogę. Początek podobny do dnia poprzedniego - droga przez las, pada, dookoła mokro i wilgotno. Po ok dwóch godzinach zaczyna się robić ciekawiej bo wychodzę ponad granice drzew i deszcz przestał padać. Po kolejnej godzinie jestem na przełęczy, po jej drugiej stronie jest mniej chmur i prześwituje błękitne niebo, zaczynają być widoczne fragmenty świata. Na przełęczy kilka osób, jest obelisk z kamieni poświęcony odkrywcy tej przełęczy. Dalsza droga prowadzi jeszcze nieco w górę granią, do schronu turystycznego. Wychodzę więc jeszcze jakieś 100 m wyżej ponad przełęcz i wtedy zostaję wreszcie nagrodzony. Chmury rozwiewają się tak, że prawie nic już nie przesłania widoków - świeci słońce i widzę z góry całą dolinę Clintona oraz dolinę, w którą będę zaraz schodził. Jest przepięknie, teraz widać majestat i urodę okolicy, przez którą szedłem dwa ostatnie dni. Można zatrzymywać się co chwila i robić kolejne zdjecia choć z góry wiadomo że one i tak nie oddadzą w pełni tego wrażenia i emocji. Spędzam tam na górze chyba z godzine wygrzewając się i sycąc oczy widokami. Ale w końcu trzeba ruszać, kawał drogi przede mną. Trasa sprowadza stromymi zakosami do rzeki po drugiej stronie przełęczy. Prowadzi wzdłuż rzeki, która po ostatnich opadach przybrała i kotłuje się straszliwie w ciasnym skalnym korycie. Ciekawie to wygląda z kolejnych wiszących mostów. Powoli zanurzam się znowu w zarośla, krzaki i las. Wreszcie po dwóch godzinach od przełęczy droga dochodzi do miejsca, gdzie jest odbicie do wodospadu Sutherlanda. Szacowany czas dojścia to dodatkowa godzina tam i kolejna spowrotem. Idę i wraz z mijającym minutami dochodzi do mnie coraz glosniejszy odgłos tego wodospadu. Nie dziwi nic - jak już się pod nim stanie - a dochodzi się pod sam wodospad - to wiadomo, że musi być huk, grzmot i pokaz wielkiej potęgi natury. Tu czuć moc Wszechrzeczy. Wyobraźcie sobie 600 m w pionie, szerokie na co najmniej 30 m. I to wszystko ma formę nieustająco zwalajacej się masy wody. Wyobraźcie sobie huk towarzyszacy uderzeniu tej masy wody o dno doliny na którą spada i rozbryzg jaki przy tym powstaje. Brak słów - widziałem już wodospad Dettifoss w Islandii, największy w Europie, ale to jest zupełnie inne wrażenie. Wodospad Sutherlanda jest największy w Nowej Zelandii i jest jednym z najwyższych na świecie.
Uff, po tej dawce adrenaliny pozostaje godzinka łatwej trasy do chaty Dumpling, ostatniej na trasie Milford. docieram do niej bez problemu, jest ładna, przestrzenna, jest pogoda, więc można wszystko wysuszyć. Ale zawsze jest jakiś koszt dobrych rzeczy :-) Oto pojawiają się bohaterowie tej części Nowej Zelandii, główni drapieżnicy i najliczniejsi mieszkańcy tych rejonów - gryzące muszki zwane pieszczotliwie sandfly. Są małe, gryzą, bardzo nie boli ale swędzi i długo się goi. Teraz trzeba nauczyć się z nimi żyć.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2015-03-17 01:57
z załaczonych zdjec widac ze internet w NZ nadal na korbę
 
zula
zula - 2015-03-17 07:40
Twój opis jest fantastyczny!
 
undefined
undefined - 2015-03-17 09:04
Na zdjęcia trzeba będzie poczekać, zatęsknić za nimi, zgłodnieć,... Może jakbym był w którymś z ważnych miast to by WiFi było bez ograniczeń i zdjęcia by były od razu ale w lesie, górach, schroniskach, gdzie nie ma nawet gniazdka z prądem jest z tym drobny kłopot. Zatem na razie poddajcie się mocy wyobraźni.
 
 
whisky
Robert
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 42 komentarze42 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.07.2022 - 11.07.2022
 
 
06.08.2018 - 07.08.2018
 
 
26.09.2017 - 01.10.2017