Geoblog.pl    whisky    Podróże    Islandia    dzień 17, Glymur
Zwiń mapę
2004
12
cze

dzień 17, Glymur

 
Islandia
Islandia, Glymur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4074 km
 
O piątej rano zapikał Darka zegarek. Poderwaliśmy się jak na komendę. Tak szybko i sprawnie nie zwijaliśmy się jeszcze podczas naszej wyprawy (no może z wyjątkiem pierwszego starcia z muchami). Obawialiśmy się oczywiście, że ktoś podejrzliwy doniesie na nas jakimś lokalnym stróżom prawa. Po spakowaniu znajomy klimat dworca, znane i przetarte pierwszego dnia ścieżki. Poranna toaleta, wodę gotujemy na dworcu bo na zewnątrz za duży wiatr. Śniadanko na dworcu wzbudza oczywiście powszechną ciekawość. Uszami już nam wychodzą te muesli z kaszką i rodzynkami, ale co robić – jeść trzeba. Zaraz po śniadaniu otworzyli przydworcową wypożyczalnię samochodów – proponują nam Yarisa za 5,5 tys. ISK. Stwierdzamy, że jest dla nas za mały, i wybieramy Polo. Poprzedniego dnia w przewodniku dla turystów ogólnie dostępnym na dworcu znaleźliśmy kupon promocyjny – przy wypożyczeniu samochodu w naszej wypożyczalni ALP oferują komplet przewodników (5 płyt) na CD gratis. Skrupulatnie to wykorzystujemy wywołując pewne zamieszanie w wypożyczalni. Około 9 wyruszamy w drogę. Cel na dziś – najbardziej znane miejsca z tej strony wyspy. Po godzinie jazdy jesteśmy na parkingu przy początku trasy do wodospadu Glymur. Darek, który został naszym kierowcą (jako jedyny przenikliwy zabrał swoje prawo jazdy) miał dość długi czas dochodzenia do siebie po dzisiejszym porannym wstawaniu - krótki sen powodował, że miał baaardzo ciężkie powieki i musiałem kilka razy głośno i wyraźnie apelować do jego wyobraźni i odpowiedzialności, szczególnie gdy zbyt blisko zbliżał się do przydrożnych słupków. Ale dojechaliśmy. Pogoda niestety nie fotogeniczna. Zaczęła się psuć, zachmurzyło się choć jeszcze nie pada. Ale co tam – ruszamy. Szlak generalnie jest na początku dość kiepsko oznakowany ale idziemy na lekko, bez garbów na plecach. Nie przeszkadza nam więc, że czasami trzeba przesunąć się o kilkadziesiąt metrów w górę lub w dół. W pewnym momencie widzimy dziwny znak na kamieniu – strzałka skierowana w dół, jakby w ziemię. O co chodzi? Okazuje się, że szlak znika wewnątrz jaskini i prowadzi nas kilka metrów w dół wychodząc na ścieżkę. Unikamy dzięki temu zejścia po stromym zboczu. Od tego momentu trasa nabiera rumieńców i nieoczekiwanej urody. Droga prowadzi przez ciekawy mostek po belce nad rzeką a potem nurtem płytkiego strumienia w górę. Trawersujemy zbocze rosnącego coraz bardziej wąskiego wąwozu, którego dnem płynie woda spadająca z wodospadu. W perspektywie rozszerza się panorama w kierunku zachodnim – na fiord. Trasa jest ułożona naprawdę ciekawie, nie pozwala się nudzić, trzeba być skoncentrowanym a jednocześnie nie jest szczególnie niebezpieczna. Idziemy jeszcze ze 25 min i naszym oczom ukazuje się wodospad. Rzeczywiście jest wysoki. To 198 m. Najwyższy wodospad na Islandii. Podchodzimy jeszcze trochę po gołoborzach w górę, ale nie wychodzimy na sam szczyt, choć można bez problemu. Spadek wody i wąwóz widoczny teraz w całej okazałości robią na nas wrażenie, chociaż widzieliśmy już wcześniej niejeden przecież wodospad. Szczęśliwie trochę chmury się rozwiały więc robimy zdjęcia i w drogę bo plan na dziś napięty. Walimy zobaczyć Gejzer i Strokkur – czyli najbardziej znane obecnie gejzery.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
whisky
Robert
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 42 komentarze42 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.07.2022 - 11.07.2022
 
 
06.08.2018 - 07.08.2018
 
 
26.09.2017 - 01.10.2017