Geoblog.pl    whisky    Podróże    Islandia    dzień 16, part#2 - wyspa okrążona
Zwiń mapę
2004
11
cze

dzień 16, part#2 - wyspa okrążona

 
Islandia
Islandia, Reykjavík
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4032 km
 
Varmahlíð to niewielkie miasteczko na skrzyżowaniu dróg. Jest jeszcze wcześnie więc mamy nadzieję, że dotrzemy chociaż do Blönduós, to byłby już północno-zachodni kraniec wyspy. Tutaj dyżur zaczyna Mirek a my idziemy powygrzewać się na słonku. Potem moja zmiana, kolejne 20 minut i nic. Zniecierpliwiony Darek wstaje i z pewną nonszalancją mówi, że musimy w tę pracę wkładać więcej serca a on pokaże nam jak to się robi. Podchodzi do mnie podnosi rękę i w tej sekundzie podjeżdża pusta Corolla combi. To jest strzał w 10-tkę. Podobno, jak powiedział Darek, mieliśmy w tym momencie naprawdę głupie miny. Okazuje się, że kierowcą jest młody Islandczyk i jedzie do .... Reykiavíku. Chętnie nas zabierze. To ponad 350 km. Też chce uniknąć monotonii samotnej podróży. Oczywiście wsiadamy jak najszybciej, żeby tylko się nie rozmyślił, chociaż nadal nie możemy uwierzyć w nasze szczęście. To nam daje zupełnie nowe perspektywy – szansę na zobaczenie czegoś jeszcze absolutnie poza planem. Jako, że Darek zatrzymał auto i nawiązał pierwszy kontakt – siada z przodu. Tak to się jakoś utarło – kto zatrzymał transport, ten siadał przy kierowcy i jego głównie rolą było zabawianie inteligentną rozmową kierowcy. Pozostali wtrącali się kiedy mieli ochotę. Po dwóch godzinach Darek skarży się, że kończą mu się tematy do rozmowy. Rozumiem go bardzo dobrze – tak się składało do tej pory, że to była najczęściej moja rola. Nasz kierowca Björn jest profesorem informatyki na uniwersytecie w Rejkiavíku. Zajmuje się bazami danych. Okazuje się, że odwoził trójkę dzieci na wakacje do swoich rodziców gdzieś w okolicy Varmahlíð i dlatego wracał pustym samochodem. Od niego dowiedzieliśmy się najwięcej na temat zwyczajów i życia Islandczyków. Był bardzo otwarty i chętnie opowiadał. Miał nawet jakiegoś przyjaciela w Polsce więc również z zainteresowaniem dopytywał co ciekawego jest do zobaczenia w naszym kraju. Po drodze zatrzymał się na stacji aby zatankować i kupił sobie na stacji batonika – oczywiście polskie Prince Polo z Olzy. Darek zapytał go dlaczego akurat ten – okazuje się że jest najsmaczniejszy z dostępnych a jednocześnie najtańszy czyli raptem jakieś 6.50 PLN (w Polsce 1.10-1.50 PLN). Uśmialiśmy się – trzeba było jakiś plecak wafelków wziąć i wycieczka byłaby się zwróciła. Po drodze mijaliśmy masę różnych widoków, krajobrazów i zmieniającej się stale przyrody. Björn opowiadał o wszystkim co ciekawe do zobaczenia w mijanej okolicy. To przy jego pomocy opracowaliśmy sobie plan następnego dnia. Największą uwagę przykuły mijane fiordy no i oczywiście dość długi i głęboki tunel niedaleko Reykiavíku, który eliminuje konieczność objeżdżania jednego z fiordów i znacząco skraca drogę do stolicy. Björn zawiózł nas na znany nam z pierwszej nocy dworzec autobusowy BSÍ. Zaplanowaliśmy bowiem wypożyczenie samochodu na następny dzień a tu jest podobno jedna z tańszych – wg Björna – wypożyczalni. W ten sposób zatoczyliśmy koło wokół wyspy. W miłej atmosferze żegnamy się z Björnem i zaczynamy szukać miejsca na kolację i nocleg. W międzyczasie Mirek wypatrzył w hali dworca naszego znajomego Czecha – Jrko Kuczerę z ekipą (to ten który zabrał nas z Landmannalaugar do Sigaldy tuż przed pamiętnym horrorem na asfalcie). Zjedliśmy kolację, opiliśmy formalne zakończenie wędrówki i poszliśmy do hali dworca wymienić się z Czechami wrażeniami. Było wesoło. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy z nimi do zamknięcia terminala. Oni mieli samolot następnego dnia wcześnie rano. Okazało się, że też chodzą w ukraińskie Karpaty. Wymieniliśmy się kontaktami. Zdecydowaliśmy, że tym razem nie będziemy spali na ławkach przed dworcem tylko jak cywilizowani ludzie w namiocie. Wykorzystaliśmy nasz pomysł z pierwszego dnia. Przed dworcem stoi rozbitych około 30 namiotów – jest tam po prostu sklep i wypożyczalnia. Stwierdziliśmy, że jeden namiot więcej nie zrobi nikomu różnicy. Rozbijaliśmy się chwilę przed północą i z tym nie było problemu. Obawialiśmy się bardziej porannego zwijania namiotu a raczej aby ktoś nie posądził nas, że 3 gości po prostu kradnie namiot. Musieliśmy więc znowu wstać wcześnie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
whisky
Robert
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 42 komentarze42 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.07.2022 - 11.07.2022
 
 
06.08.2018 - 07.08.2018
 
 
26.09.2017 - 01.10.2017