„Kto szedł za horyzontu
Wiecznie dalekim kręgiem,
Pojął wolności sens.
Wciąż niespokojny, będzie
Granice jej przesuwał do jeszcze dalszych miejsc”
To cytat z norweskiego pisarza Nordahla Griega zamieszczony jako motto w książce napisanej przez Liv Arnesen pt. „Grzeczne dziewczynki nie chodzą na biegun”. Liv Arnesen to Norweżka, która jako pierwsza kobieta solo, samotnie dotarła na nartach na biegun południowy. Mam tę książkę w pdf na swoim smartfonie i kawałkami ją sobie czytam przed snem. Samą książkę przy okazji gorąco polecam a te wersy Griega bardzo do mnie przemawiają, szczególnie tu, szczególnie w dni kiedy linia widnokręgu jest widoczna tak jak była dziś i kiedy jest przez cały dzień jedynym drogowskazem dla wędrowca.
Dziś jest też 112-ta rocznica zdobycia bieguna południowego przez Roalda Amundsena. Ja dziś zdobyłem tylko/aż 85-ty równoleżnik – chyba nic lepszego nie mogłem zrobić żeby uczcić wyczyn Roalda ;).
Szło się dobrze, co prawda od godz. 10:00 położyła się mgła i był częściowy white-out ale widać było właśnie linię horyzontu i wąski pasek niebieskiego nieba tuż nad nim – wystarczyło upatrzeć sobie tam jakąś chmurkę i na nią się naprowadzać żeby trzymać kierunek. Na plus też teren -> płaski z minimalną ilością zastrug. Fajnie też się szło – wymienialiśmy się z Perem co godzinę, raz ja prowadziłem i pilnowałem kierunku, raz on. Dziś jeszcze się nie uda ale jutro dojdziemy do depozytu, już to czujemy.
Momentami spektakularne efekty na niebie – jest dziś całe zakryte chmurami (poza tym fragmentem tuż nad horyzontem) ale w pewnym momencie pojawiło się jakby pęknięcie w tej jednolitej tafli chmur, taka rysa jakby wielka kra pękała i przez tą rysę przebiło się światło słoneczne na nas. Można sobie do takiego zjawiska dopowiadać ciekawe interpretacje (np. że ktoś tam dba o nas i nam chciał oświetlić drogę ;)) ale po prostu było to piękne zjawisko.
Z rzeczy dobrych – ziemniaczki puree z salami w porze lunchu były przepyszne. Przygotowaną rano mieszankę zalałem wrzątkiem z termosu – fantastyczne odkrycie kulinarne!
Z rzeczy przykrych – mam ulubione superwygodne rękawice Hestry do prac okołonamiotowych i dziś zauważyłem, że na lewej sztuce puściły szwy i zrobiła się dziura w tym miejscu między kciukiem a palcem wskazującym. Jestem niepocieszony - muszę je jakoś naprawić bo innych do takich prac nie zabrałem.
Dystans pokonany do tej pory = 372,0 km. Dystans pozostały = 538 km