Dziś 20km w 7,5 godziny. Słońce, bez wiatru ale pojawiło się więcej zastrug.
Rutynowy rozkład dnia wygląda na razie następująco:
- 5:00 - pobudka
- 5:00 – 7:30 - topienie śniegu, śniadanie, higiena, ubieranie się. Śniegu trochę stopić trzeba bo wody potrzebuję do śniadania, do umycia tego co jest do umycia ale i do dwóch termosów na drogę.
- 7:30 – 8:00 – zwinięcie namiotu, zapakowanie sań i start. To plan, czasem robota koło namiotu zajmuje dłużej (jak jest wiatr albo nasypało więcej śniegu).
- 8:00 – 16:00 – marsz, mniej więcej w rytmie 50 min marszu, 10 min przerwy. W miarę posuwania się do przodu czas marszu najpewniej będzie się wydłużał - bo teren będzie trudniejszy bo ja będę bardziej zmęczony.
16:00 – 20:30 – rozbicie obozu, namiot, topienie śniegu, obiad, czas na relaks, ew robótki ręczne, naprawy, higiena, etc.
- 20:30 – łączenie z TelComms w UG
- 21:00 – 5:00 – czas na sen
Sukcesy dzisiejszego dnia: pierwsze 100km za mną, osiągnięty 83 równoleżnik, szósty dzień przetrwany samodzielnie na Antarktydzie.
Minusy – męczy mnie od kilku dni jakiś kaszel. Szczególnie rano i wieczorem. Nie zamienia się to ani w katar ani w ból głowy czy mięśni. Więc na razie czekam – czytałem, że czasem organizm może tak reagować na podrażnienie suchym i zimnym powietrzem. Mam nadzieję, że nie zamieni się to w jakąś ostrą chorobę.
Materac został naprawiony połowicznie -> powietrze dalej ucieka ale wolniej, czyli jest jeszcze jakaś niezauważona dziura.
Dystans pokonany do tej pory = 99,5 km. Dystans pozostały = 810,5 km