Długi męczący lot. Jednak na takim dystansie w klasie economy nie da się spędzić nocy wygodnie. Nie ma spania, tylko coś w rodzaju czuwania przerywanego krótkimi letargami. Ale wreszcie Atlantyk pokonany i melduję się po raz drugi w Chile. Tu musimy się przesiąść na lot krajowy na południe kontynentu.