Geoblog.pl    whisky    Podróże    Islandia    dzień 19, koniec wyprawy, dzień powrotu
Zwiń mapę
2004
14
cze

dzień 19, koniec wyprawy, dzień powrotu

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7040 km
 
Ostatni dzień na Islandii. Wstajemy o normalnej, cywilizowanej porze, nie spieszymy się, mamy czas. Na śniadanie Mirek serwuje nam niespodzianki. Prawdziwy makaron na ciepło i z pomidorami oraz rybą a dla mnie specjalnie makaron z dżemem – miałem straszną ochotę na słodkie rzeczy, musiałem chyba uzupełnić niedobór cukru w organizmie. Wreszcie jakaś odmiana od muesli z kaszką dla niemowląt. Herbata oczywiście z cukrem. Zostawiamy na campingu jakiś polski ślad żywieniowy – nie zjedzone przez nas zupki Amino no i oczywiście niewykorzystany gaz. Pakujemy się i w drogę na lotnisko. Do przejścia mamy stąd jakieś 5 km więc szacujemy, że zajmie nam to maksymalnie jakąś godzinkę. Ale znowu zadziałało prawo Murphy’go. Przed samym wyjściem rozpadało się, czekamy więc trochę aż przestanie. Czasu nam zostało jeszcze sporo więc się tym nie martwimy – ale nie po to chowaliśmy zmiany odzieży, nie po to kąpaliśmy się i czyściliśmy wczoraj, żeby dziś dotrzeć na lotnisko w stanie przemoczonym i zabłoconym. Niestety strategia na przeczekanie nie działa, nic się nie przejaśnia, musimy w końcu wystartować. Islandia postanowiła nam ukazać swoje jeszcze jedno, jakże odmienne oblicze. Trzech oszołomów z Polski miało co potem wspominać. Zacinający deszcz i wiatr o takim natężeniu jakiego jeszcze nie znaliśmy. Wzrok wbity w asfalt, goretexy nasunięte maksymalnie i tak szliśmy siekani przez wodę z nieba przez ponad godzinę. Po dotarciu na lotnisko wszystko na sobie mieliśmy mokre (buty również w środku). Na lotnisku jesteśmy chyba jedynymi podróżnymi. Darek przebiera się w łazience w suche i czyste ciuchy – jak się okazuje miał jeszcze zakonspirowany emergency komplet w szczelnie zamkniętej torebce, do butów ładuje tonę papieru toaletowego, Mirek wykorzystuje łazienkową suszarkę do rąk aby wysuszyć przemoczone spodnie i buty. Ja już nie mam żadnych rezerw ubraniowych – suszę więc to wszystko na sobie. Zmieniam jedynie mokre buty na sandały i zakładam skarpetki (może nie pierwszej świeżości ale za to suche). Po 3 następnych godzinach odprawa bagażowa i to już koniec naszej wyprawy – wracamy do domu. Jeszcze szybka akcja w biurze Tax-Free i ostatnie zakupy w strefie wolnocłowej. I już z góry żegnamy Islandię. Jeszcze z okien samolotu rozpoznajemy niektóre fragmenty południowej części wyspy – np. wyraźnie widać Jökulsárlón. Ale tym razem to już naprawdę ostatni rzut oka.

Cel pierwotny – trawers wyspy – nie został więc osiągnięty. Przeszliśmy w sumie ok. 180 km. W zamian objechaliśmy dodatkowo autostopem całą wyspę dookoła – chyba ok. 1.500 km. Pozwoliło nam to zobaczyć miejsca, których nie planowaliśmy – m.in. lodowiec Vatnajökull, Lodową Zatokę, najwyższy wodospad Islandii, dolinę gejzerów, wschodnie i zachodnie fiordy wyspy. Islandia została rozpoznana – ale na pewno nie poznana do końca. To już temat na kolejne wyprawy. Parę celów pozostało do wypełnienia - Askja, Herðubreið i pewnie dziesiątki mniej opisywanych a równie wspaniałych miejsc. Teraz już wiemy, że czego jak czego ale miejsc wartych wysiłku i zobaczenia na Islandii na pewno nie brakuje.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2015-01-21 22:20
Bardzo interesujący opis.
Podziwiam organizację i całą wyprawę. Zdjęcia byłyby wspaniałym uzupełnieniem i mam nadzieję ,że zostaną zamieszczone.
Dziękuję i oceniam na 5* z dużym plusem!
 
whisky
whisky - 2015-01-21 23:42
Z tego co wiem jakieś foty mogą się pojawić już w najbliższy weekend. Ale to i tak tylko namiastka widoków w realu :)
 
 
whisky
Robert
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 97 wpisów97 42 komentarze42 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.07.2022 - 11.07.2022
 
 
06.08.2018 - 07.08.2018
 
 
26.09.2017 - 01.10.2017