Do Szwecji jedziemy samochodem. Startujemy późnym popołudniem z Warszawy, gdzie pakujemy się w trójkę i jedziemy w stronę Litwy. Po drodze mamy zgarnąć Mirka z ... wesela, na którym się bawi. Ma ze sobą plecak więc powinien się tylko przebrać, wpakować do samochodu i powinniśmy ruszać dalej. Przed nami ponad 1000 km - mamy zamiar jechać całą noc, żeby w dzień dojechać na prom do Helsinek i potem pociągnąć jak najdalej się da. Ale z wesela łatwo wyjść się nie da oczywiście. Trzeba coś zjeść, wypić, coś spakować do bagażnika na podróż - doświadczyliśmy polskiej, mazurskiej gościnności. Wreszcie udało się wyrwać i jedziemy w ciemną noc.