Rok temu, w listopadzie 2023 znalazłem się na Antarktydzie, dokładnie na 82 równoleżniku, na granicy lądolodu, tj. lądowej części tego kontynentu (poza nią jest jeszcze spora część tzw szelfu, czyli utrzymującego się cały rok lodu na powierzchni wody). Planem było dojście na nartach do bieguna południowego. Przede mną dokonało takiego wyczynu czwórka Polaków - gdyby mi się udała ta sztuka to byłby to wynik na 5 ;).
Rok po starcie postanawiam podzielić się zapiskami z tej podróży - prowadziłem dziennik w trakcie wyprawy więc zapisy z niego będą główną kanwą tych wpisów. Ale rok czasu jaki minął daje też spojrzenie z pewnego dystansu i pozwala na różne refleksje. A poza tym robienie tych wpisów pozwala mi powspominać podróż, którą spokojnie mogę nazwać podróżą mojego dotychczasowego życia.
Ta wyprawa w praktyce zaczęła się dawno temu. Najpierw z książkami w rękach i wypiekami na twarzy - o zimnych, niedostępnych krainach i ludziach, którzy odważali się w nie zapuszczać. Nazwiska takie jak Franklin, Cook, Nansen, Scott, Amundsen, Shackleton, nasz Marek Kamiński i wiele innych "lodowych" bohaterów - rozpalały moją wyobraźnię. Ale o ile na początku wydawał się to świat zupełnie niedostępny i poza zasięgiem o tyle z upływem lat, zbieraniem doświadczeń i nabywaniem pewności siebie gdzieś zaczęło kiełkować ziarno... Jakoś w 2018/2019 decyzja zapadła i rozpoczęły się przygotowania - stopniowe kompletowanie potrzebnej wiedzy, informacji, sprzętu, poznawanie ludzi z odpowiednim doświadczeniem, wyjazdy i mniejsze wyprawy treningowe - tak aby oswoić się ze specyfiką wypraw polarnych. Ostatnim testem miał być trawers Grenlandii - to udało się zrobić w maju 2023, jako 15-ty Polak przeszedłem tę wyspę, może nie dokładnie śladami Nansena ale jednak coast to coast, 520 km z zachodu na wschód. Wtedy uznałem, że jestem gotów a ponieważ PESEL już nie jest moim sprzymierzeńcem ;) więc nie ma co odwlekać wyprawy na siódmy kontynent.